Listopadowa impresja
Gubi liście wiatr jak czyściec i strzepuje pył podniebny - a ty, drogi przyjacielu, tak niewiele strząsasz z siebie gwiazd, o których śnisz po nocach, jak o grzesznych snów owocach, tylko liście w szelest zmieniasz, skrobiesz piórem po kamieniach, wydłubujesz ból i troski, Pan Poeta dziegciosłodki; pan od układania pychy w kalambury, w hieroglify słów i znaczeń.
Lecz cóż oto - coraz jaśniej na Parnasie, od Nimf zwiewnych, od Herosów...toż to czyściec namiótł z włosów ludu cudów, wzniósł Panteon, w kącie legła boska harfa, zagrzmiał Odyn z rogu marsza, woje stają tuż, w ordynku, lew się ocknął. - O, Jezuńku! W garściach pąki róż jak zorze niosą pieśń z okrzykiem: gorze! - Za wydminą klaszczą fale, będzie lepiej, będzie lepiej mój kochany, tylko dalej.
|